Piotr Rogoża dyscypliny klubowej nie uznaje…

Piotr Rogoża – żonaty, dwie córki, dwóch wnuków, rolnik, strażak, były Przewodniczący Rady Gminy Modliborzyce i to trzech kadencji. Samorządowiec, który sprawnie organizował pracę rady, prowadząc jej obrady. Systematyczny, obowiązkowy, z dumą nosił łańcuch na szyi – insygnium władzy samorządowej… To za jego „czasów” powstała Rada Młodzieżowa. Teraz, czyni starania, by wiosną przyszłego roku powołać Radę Seniora. A Rogożę seniorzy lubią… Spotkania z nimi organizuje, filmiki kręci i wrzuca na stronę facebookową Klubu Seniora w Modliborzycach, którą sam prowadzi. A te filmiki cieszą się sympatią na całym świecie. – Niektóre mają po kilka milionów wyświetleń – podkreśla Rogoża, który ma sentyment do wojska, w którym służył półtora roku…. – Wojsko kształtuje charakter, z chłopaka robi mężczyznę” – mówi z dumą. Rogoża zna historię swojej rodziny i historię dziadka brata – Kazimierza Rogoży, który – będąc żołnierzem 3 Dywizji Strzelców Karpackich, walczył pod Monte Cassino. Walczył, był ranny, ale przeżył…

Radny powiatowy to uduchowiona natura. To pomysłodawca i prowadzący przez wiele lat kolędowanie na rynku miasta w Modliborzycach. To także inicjator corocznego konkursu palm wielkanocnych w Modliborzycach. W młodości, deklamował wiersze na konkursach regionalnych. Grywał i recenzował sztuki teatralne… W sztuce „Sprawa się rypła” grał Józka, a z tą sztuką wraz z kolegami zjeździli całą Polskę. Rogoża kocha teatr, a i zwierzęta też lubi. Po psie sprząta, a jak idzie na spacer, to idzie pan, pies i z dziesięć kotów, które u Rogożów znalazły dom. Podobnie, jak jeże, które z kotami z jednej miski jedzą…

Rogoża na sesjach w „pyskówki” się nie wdaje, wyszydzania nie uznaje, na głupotę ze spokojem patrzy, choć go mówiący „drażni”. I się nie popisuje, a jak jest gdzieś zaproszony, za swoje kupuje. Czego u radnych nie lubi? Pogardliwego tonu, warcholstwa, aluzji i „łatek przyklejania”. Jest wierzący. I więcej ma uwag do pracy rządu niż samorządu. – Co niektórzy, „odlecieli”, o wyborcach zapomnieli, a polityka nie lubi próżni i nie zawsze będzie można wrócić do swoich funkcji – mówi wprost. Czasami ciężko go wyczuć… Na głowę wejść sobie nie da… Dyscypliny klubowej nie uznaje, naciski odgórne bojkotuje, choć nieraz to „odchorowuje”. I wie co mówi w przeciwieństwie do innych, którzy mówią, co wiedzą😊. A jak kogoś zaszczują, jako nieliczny staje w obronie…

– A jak jest konkretna godzina, to sesja powinna się zaczynać… – mówi z przekonaniem, krytykując spóźnianie… A przerwy na sesji powinny być pięciominutowe, co godzinę… Wtedy nie byłoby chodzenia, gadania, ziewania… I na sesji powinno być tempo… Nieraz, ktoś dorwie się do głosu i „przynudza”, senność wzbudza😊. – I jest taka dziwna zależność. Kiedy transmisji on-line nie było, na sesjach mniej się mówiło. Teraz, kiedy jest, niektórzy chcą się wygadać, przed ludźmi pokazać, chociaż na komisjach było wszystko wyjaśnione – zauważa Rogoża.

Rogoża często wypowiada się publicznie… Niedawno, zacytował słowa brytyjskiego piosenkarza Davida Bowie-go. – Oklaskiwanie polityków tylko dlatego, że wybudowali halę, szpital, żłobek czy drogę za publiczne pieniądze to jest tym samym, co dziękowanie bankomatowi za to, że wypłacił nam nasze własne pieniądze…

            Rogoża jest radnym powiatowym ze 100-procentową obecnością na sesjach. Ma wiedzę samorządowca i uważa, że jeśli ktoś się podjął ludzi reprezentowania, to powinien na sesji nie bywać a… być. Inaczej postępować to wstyd…

Alina Boś; foto: archiwum prywatne Piotra Rogoży