Żubry się „żubrzą”, gdy ktoś mówi o nich „dzikie krowy”…

Dzietność spada… Statystyki ratują janowskie żubry. W ubiegłym roku urodziło się dwa żubrzątka, w tym roku – cztery, a dwa lata temu – jeden. Jako pierwszy, urodził się Janowit. Razem, siedem małych brzdąców, chronionych przez stado. Do dyspozycji mają prawie 32 tys. hektarów Lasów Janowskich – jednych z największych w Polsce. Przyjechały w janowskie strony w 2021 roku. Najstarsze miały po 8 lat. Było ich dziewięć. Wtedy, nie wiadomo było, czy im się tutaj spodoba… Spodobało… Chodzą, gdzie chcą, i mają „w nosie” leśników, którzy założyli im podsłuch… Nadajniki…, a że w lesie nie ma zasięgu, to robią co chcą… Od czasu do czasu wpadną w sidła fotopułapki, i to najczęściej w nocy, ale są tak „zakapturzone”, że – w razie „W”, nikt ich nie rozpozna… Takie cwaniaki… Razem, jest ich 17. Stronią od towarzystwa, trzymają się w kupie i chronią swe dzieci przed złem tego świata. Czasami, pojawi się jakiś weterynarz, z którego odwiedzin nie są zadowolone. Inaczej reagują na dokarmianie… Szczególnie zimą… Lubią siano i buraki – nie cukrowe (ze względu na cholesterol). – I jeszcze owies, marchew, dynie i jabłka – wylicza Nadleśniczy Bartłomiej Kosiarski. … Ale kartofle…, be!

Żubry „żubrzą się”, gdy ktoś w wielkim uproszczeniu mówi o nich „dzikie krowy”… Że dzikie – i owszem, ale że krowy?! Jakie krowy! Żubr polski, w którego żyłach płynie krew tura polskiego i to sprzed 400 lat… Przyżywają to mocno przeżuwając trawę… Rozterki duchowe stada rozumie przewodniczka… Najstarsza i najmądrzejsza… Czy ma dużo do powiedzenia… I tak, i nie… Na pewno decyduje o tym, gdzie się wybiorą każdego dnia, ale wpływu na kolegów już nie ma… Włóczy się taki jeden z drugim gdzie chce i kiedy chce, a jak pójdzie z domu, to go i tydzień nie ma… A jak wróci wydziczały i zgłodniały, to się łasi i przymila… Chwila, „chłopcy”, chwila!

Alina Boś; zdjęcie z fotopułapki – archiwum Nadleśnictwa