Dzień z życia „Barki”

Zastanawialiście się kiedyś, co znajduje się za wysokim, gęstym żywopłotem na skrzyżowaniu ulic Jana Pawła II i Wiejskiej w Janowie Lubelskim? Tam właśnie umiejscowiony jest Dom Pomocy Społecznej „Barka”. Niby wszyscy o tym wiemy, ale pędząc za swoimi sprawami nie zastanawiamy się co to właściwie jest i co się tam dzieje.

A tam kwitnie życie. „Barka” to jeden z największych DPS-ów w województwie lubelskim. Na działce o powierzchni dwóch hektarów mieści się siedem budynków, a w nich wszystko co do życia potrzebne: pokoje dla mieszkańców, biura pracowników, pomieszczenia rekreacyjne, biblioteka z czytelnią, gabinety rehabilitacyjne, łazienki, kuchnie, kaplica.

W tej chwili mieszka tam sto siedemdziesiąt siedem osób (najmłodsza ma 19 lat, najstarsza ponad 90) i pracuje blisko stu ludzi, w tym: opiekunowie medyczni, pielęgniarki, technik fizjoterapii, personel pomocniczy i administracyjny, choć ten ostatni ograniczony do niezbędnego minimum. W tym miejscu zdecydowanie stawia się na „ludzi dla ludzi” i to procentuje. Mieszkańcy, zależnie od potrzeby, zajmują cztery sprofilowane bloki: dla osób w podeszłym wieku, dla przewlekle somatycznie chorych, dla przewlekle psychicznie chorych, dla dorosłych niepełnosprawnych intelektualnie. Takie miasto w mieście; całkowicie samowystarczalne.

„Panorama Powiatu Janowskiego” odwiedziła to miejsce z aparatem i rozmawiała z mieszkańcami i z personelem. Tam człowiek uczy się pokory. Człowiek, który wszedł „z zewnątrz”. Tak mówi kapelan, który pełni posługę w „Barce”, a „Panorama…” potwierdza.  Mieszkańcy różnią się od siebie jak różni się dzień i noc. Dzieli ich wszystko: pochodzenie, status materialny i społeczny, stan zdrowia i/lub umysłu. Ale funkcjonują w tym wielkim domu, jak prawdziwa rodzina. Mają bardzo oddanych opiekunów. Takich z powołaniem do pracy z ludźmi. To bardzo rzuca się w oczy już przy pierwszej wizycie w tym miejscu.

A jak wygląda tam zwykły dzień? Mieszkańcy mają zachowaną pewną rutynę, jak np. stałe pory posiłków, czy codzienna msza w kaplicy (uczestnictwo w niej jest dobrowolne). Po śniadaniu udają się do swoich zajęć. Niektórzy oddają się w ręce rehabilitantów w świetnie wyposażonych ku temu salach. Właściwie wszystkie zabiegi zlecone przez lekarzy można wykonać na miejscu bez konieczności opuszczania DPS-u.  Inni uczęszczają na warsztaty terapii zajęciowej, jeszcze inni spędzają czas w pomieszczeniach wspólnych lub we własnych pokojach, oddając się odpoczynkowi, pasjom lub modlitwie. Można też pospacerować po terenie zielonym, pięknie zagospodarowanym. Jest tu fontanna, kapliczka, pomnik Jana Pawła II, za chwilę rozwiną się kwiaty… Tam czas płynie zupełnie inaczej. Inne są priorytety. Ważne żeby zdrowie dopisywało jak najdłużej, a reszta się ułoży z pomocą dobrych ludzi.

„Panorama…” rozmawiała zarówno z pracownikami, jak i mieszkańcami „Barki”. Odwiedziliśmy ich w ich pokojach, zaglądaliśmy do pomieszczeń wspólnych, gdzie oglądali telewizję albo grali w gry planszowe, zajmowali się rękodziełem czy po prostu rozmawiali i cieszyli się swoim towarzystwem. Wszyscy zadowoleni z opieki i pobytu w tym akurat domu. Zadbani, w dobrych relacjach ze sobą nawzajem, jak i z personelem. A ludzie, którzy tam pracują okazują podopiecznym szacunek, dbałość o ich interesy wszelakiej natury, mają dla nich czas i dobre słowo.

Pytaliśmy też czy ta codzienna rutyna bywa jakoś przełamywana od czasu do czasu. Okazało się, że jak najbardziej. Mieszkańcy domu pomocy mają organizowane wydarzenia okolicznościowe, jak obchody świąt, drobne  imprezy – choćby z okazji walentynek, majówki, pikniki czy wyjazdy na wycieczki.

W najbliższej przyszłości szykuje się jeden z takich wyjazdów, konkretnie do Zamościa. W planach zwiedzanie ZOO, wizyta na starym rynku i przy okazji przystanek w Zwierzyńcu. Wydarzenie jest organizowane przy pomocy Stowarzyszenia Przyjaciół Domu Pomocy Społecznej „NASZ DOM”, które działa od 2004 r. Stowarzyszenie zajmuje się pozyskiwaniem środków zewnętrznych na wsparcie wydarzeń w „Barce”, wraz z chętnymi ku temu mieszkańcami zajmuje się też utrzymaniem zieleni i kwietnych klombów na terenie domu pomocy i generalnie działa dla dobra ogółu osób zamieszkujących DPS. Aktywnie współpracuje ze Stowarzyszeniem „Jedność serc” z Kraśnika. W zeszłym roku wspólnie zajmowali się dogoterapią i masażami, z czego korzystali mieszkańcy naszego ośrodka, a  w tym roku odwiedziła ich instruktorka zumby; były tańce i zabawa.

Te kilka godzin, które „Panorama…” spędziła na rozmowach z ludźmi w janowskim DPS sprowadza się do konkluzji, że są na tym świecie ludzie dobrej woli, a starość ani niepełnosprawność nie musi być straszna ani samotna. A za każdym mieszkańcem tego domu stoi kawał historii. Ale to opowieść na kolejny artykuł.

Tekst; foto: Kamila Strykowska-Momot

(foto mieszkańców DPS „Barka” opublikowane za ich zgodą)