„Moje wspomnienie” – opowiadanie Kasi

           Jedna z uczestniczek Środowiskowego Domu Samopomocy napisała opowiadanie. Jest to całkowicie samodzielna praca, którą zapisała, bez jakichkolwiek własnych zmian, terapeutka, która pracuje z Kasią na co dzień w ŚDS.

            Kasi nikt tematu nie narzucał. Sama zdecydowała, że zacznie pisać opowiadania. Zaczęła od „Mojego wspomnienia”, które pokazuje, że osoby niepełnosprawne nie chcą być izolowane, że potrzebują serdeczności i otwartości i że chcą się samorealizować, tworząc piękne rzeczy.

           Kasia jest u nas rok i chociaż nie zatańczy dla nas kujawiaka i nie zaśpiewa arii, to pięknie nam poopowiada. To opowiadanie cieszy mnie tym bardziej, że zdaję sobie  sprawę, że potrzeba transcendencji, czyli ósmego, najwyższego piętra piramidy potrzeb, pojawia się po zaspokojeniu potrzeb niższego szczebla, takich jak bezpieczeństwo, miłość, przynależność, szacunek i uznanie. Oczywiście, nie myślę, że to tylko nasza zasługa, ale świadomość, że braliśmy udział w tym procesie i poniekąd przyczyniliśmy się (choć w niewielkim stopniu) do tego, sprawia, że „serce roście”, a praca staje się czymś więcej niż tylko pracą.

Joanna Jaworska – Gumienik – Dyrektor Środowiskowego Domu Samopomocy w Janowie Lubelskim

„Moje wspomnienie”

            Dawno, dawno temu, była sobie dziewczynka o imieniu Kasia. Rodzice nagle zauważyli, jak Kasia miała pół roku, że nie potrafiła siedzieć ani raczkować. Zaniepokojeni, udali się do lekarza. Po długim czasie postawiono diagnozę – dziecięce porażenie mózgowe. Zaczęła się walka o zdrowie i o to, żeby Kasia chodziła. Niestety operacja, którą w wieku 4 lat miała – nie przyniosła oczekiwanych rezultatów. Potem, w wieku lat 5, zaczęła chodzić do szkoły. Przychodziły do niej różne panie. Uczyła się czytać, pisać i innych ciekawych rzeczy. W roku 2010 skończyła nauczanie indywidualne w szkole.

            Przez 10 lat siedziała w domu. Mama, po tych 10 latach, zorientowała się, że Kasia chciałaby się dalej uczyć i coś robić. Najpierw Kasia była na rozmowie w Caritasie (to było w lutym 2019), ale bez skutku. Dopiero później, mama zorientowała się, że jest taki ośrodek, co by z chęcią Kasię przyjął. Zaczęła się dowiadywać, czy by dało się to zrobić. Aż w końcu, w maju, Kasia trafiła na okres próbny do Środowiskowego Domu Samopomocy w Janowie Lubelskim.

           Zachęcam wszystkie takie osoby jak ja – niepełnosprawne, żeby się nie załamywały, tylko szukały takich miejsc, bo na pewno trafią w dobre ręce. Nie żałuję tej decyzji, bo tak, to bym myślała o swojej chorobie i o innych kłopotach w rodzinie. W Ośrodku nauczyłam się współpracy z kadrą, terapeutami i z innymi uczestnikami. Najbardziej polubiłam Agatkę, Wiktora i dwóch Adasiów. Tutaj są bardzo miłe panie. Nie żałuję, że tu jestem. Nie mogę się doczekać, kiedy się znowu zobaczę z kolegami z grupy. Mam nadzieję, że to jak najszybciej nastąpi.

Kasia