Ponad 150 tys. zł od sponsorów (w formie rzeczowej i finansowej) dla dzieci z „Promyka” i „Słonecznego Domu”

Nowe pokoje, łazienki, meble…, wycieczki, wyjazdy, korepetycje… Ponad 150 tys. zł w formie rzeczowej i finansowej na rzecz dzieci pozyskała od sponsorów Anna Pecka – nowa Dyrektor „Promyka” i „Słonecznego Domu”…

Najwięcej wpłynęło na konto placówki z fundacji Castorama

Pani Dyrektor widzi potrzeby, słucha dzieci i podpowiedzi opiekunów, a potem… siada i pisze, gdzie się da… Sponsorzy pojawiają się z całej Polski… Najwięcej pieniędzy wpłynęło na konto placówki z fundacji Castorama. – Wstrzeliłam się w ich projekt. Napisałam meila, opisałam nasze potrzeby i oczekiwania… I – o dziwo, Zarząd zaprosił nas do współpracy – cieszy się Pecka. Ze wsparcia fundacji Castorama” zostaną wyremontowane trzy łazienki. Czasu jest niedużo, ale do końca roku skończą. „MotoMikołaje” skuwają płytki, kładą nowe, „za chwilę” będą montować wanny, umywalki, szafki, drzwi, lampy i lustra, wszystko „spod igły”…. Z Castoramy Polska, dzieci otrzymały też potężne choinki z wieloma pudłami bombek i ozdób świątecznych – będzie zajęcie! A ile śmiechu i radości!

Znikną też znienawidzone przez wszystkich lamperie ścienne. Za malowanie ścian w pokojach, korytarzach i innych pomieszczeniach wzięły się kolejne „MotoMikołaje od prezentów”, oczywiście według upodobań dzieci, które wybierały kolory ścian.

Trzeba przyznać, że takiego „trzęsienia ziemi” to jeszcze nie było. Dzieci z podziwem i wdzięcznością patrzą na dorosłych, dzięki którym każdy pokój będzie „czuć nowością”, i to przed świętami, tak jak to zazwyczaj bywa w domu…

Bezpieczeństwo dzieci, o które zadbał Zarząd Powiatu

Dzieciaki już się cieszą, bo w salonie, odnowionym przez „Rycerzy Kolumba”, są zabawki, „piłkarzyki” za 3 tys. zł, duże fotele i komplet mebli skórzanych, wartych dziesięć tysięcy lub więcej…, bo w kuchni są meble ścienne za 5 tys. zł (od firmy „Strabag”), krzesła i duży stół obiadowy…, bo w pokojach są nowe biurka, łóżka – niskie i piętrowe z materacami sprężynowymi, toaletki dla dziewczyn, pufy na buty, itp., m.in. z „Jawora” Tadeusza Kuźnickiego…, bo u jednych w pokojach są firanki, a u innych story i rolety…, bo są prezenty od Fortaco, Caterpillara, Karola Siemczyka, Kół Gospodyń Wiejskich, „MotoMikołajów”.

Jest też zmywarka, stół roboczy, lodówka, meble z jakiejś tam, spełniającej unijne standardy, blachy. Do tego, suszarka, pralka, itp., nawet sanepid nie miał uwag… Wszystko, zakupione z myślą o dzieciach niepełnosprawnych, na tzw. „walkę z covidem”, kwarantannę, za 25 tys. zł ze środków PFRON-u. Tym sposobem, dostosowano stołówkę do wymogów pandemicznych.

Są też „nowiuśkie” dywany z Łuszczowa do pokojów, salonu i na korytarz, skrzynki „smaków” z firmy „Roleski”, pudła słodyczy z firm cukierniczych, zestawy ubrań z „Pepco oraz nowe koce, ręczniki i pościel z „Market Plus”… I multum krzewów, które na wiosnę posadzi i podaruje podkarpacka firma. Pecka „wystartowała” też w konkursie na najpiękniejsze tulipany w dziecięcej placówce. – Dostaliśmy 200 cebulek. Kupiliśmy skrzynie, zaimpregnowaliśmy. Dzieci posadziły kwiaty i czekają do wiosny, a na wiosnę obok skrzynek staną stare rowery. I ten „klomb” i rower będzie Krzysia, a tamten Zosi. Dzieci się cieszą – mówi pani Anna.

Do tego dochodzi bezpieczeństwo dzieci – w formie domofonów i monitoringu, o które zadbał Zarząd Powiatu. Z pieniędzy powiatowych wyremontowano też klatki schodowe.

W takim domu, dzieci lubią przebywać

Dzieci lubią gotować i – jak każdy, przesiadywać w kuchni, jeść i rozmawiać. Mają nowe zastawy stołowe z zestawami sztućców na kilkadziesiąt osób, a wszystko „zdobyte” w odpowiedzi na ten czy tamten konkurs. Kuchnia wyposażona jest w większy i mniejszy sprzęt AGD… Jest frytownica, gofrownica, mikser i blender z prawdziwego zdarzenia, jest grill na kółkach i grill opiekacz, z którego sandwicze – przekładane i opiekane według upodobań, smakują – zdaniem dzieci, jak w McDonald’s-ie.

W takim domu, dzieci lubią przebywać. Najśmieszniejsze sytuacje są wtedy, kiedy zaczynają gotować, oczywiście, pod okiem opiekunów. Najpierw wybierają menu (bywa, że rosół z makaronem i popularne schabowe z surówką i ziemniakami), potem dzielą się obowiązkami. Starsze, tłuką kotlety, że aż w całym domu dudni, młodsze panierują w jajku, robią surówki… Co i rusz, ktoś sobie o czymś przypomni lub zapomni, i pędzi po schodach do pokoju tam i z powrotem. Co innego, gdy po schodach „frunie” dwoje lub troje, a co innego, gdy schody pokonuje osiem czy dziesięć par stóp! A jaki gawor! – Ładnie pachnie, jeść mi się chce, długo jeszcze, nie przypal kotletów, nie przesól surówki – mówi jedno przez drugiego. Śmiechu jest co niemiara, gdy zaczynają gotować, jeść i próbować…, gorzej, gdy przyjdzie zmywać… Normalne, jak w domu…

W ciągu roku, były też wycieczki. Jedna kosztowała 5 tys., druga 7… Dzieci były w „Pepcolandii” i Energylandii…, jedynie w „Nibylandii” Piotrusia Pana, wojującego z kapitanem Hakiem jeszcze nie:). Do tego dochodzą ścianki wspinaczkowe, McDonald’s-y… Dzieci są zadowolone. – One wiedzą, że jak są pieniądze, to pojadą, a jak nie ma, to muszą sobie organizować czas na miejscu – informuje Pecka.

Sponsorzy sami nie przyjdą. Trzeba ich zdobyć

Najprościej, byłoby przyjść na Zarząd Powiatu i powiedzieć „brakuje mi na to i na to, potrzebuję tyle i tyle”, ale to nie w stylu Pecki… I dobrze, bo potrzeb w jednostkach jest bardzo dużo, a budżet powiatu też „z gumy” nie jest.

Zaangażowanie Pecki docenia Skarbnik Powiatu Barbara Fuszara. – Dobrze, że pani Dyrektor śmiało i odważnie sięga po dodatkowe środki finansowe, zwiększając tym samym budżet placówki…- przecież tutaj chodzi o dobro dzieci, a sponsorzy też sami nie przyjdą. Trzeba ich zdobyć. Brawo! – chwali Skarbnik.

Oczywiście, łatwiej jest prowadzić placówkę, jeżeli są dobre relacje z przełożonymi – a są, i gdy pod „pod bokiem” jest dobra księgowa – Justyna Miazga, która zadba o sprawy biurokratyczne, ekonomiczne i urzędowe, wszystko przeliczy, wyliczy i rzetelnie poprowadzi.

Dużą rolę „odgrywają” też pracownicy… – Bez których, ani rusz – dopowiada Pecka. – Czy to Rafał Knap – Prezes Stowarzyszenia Przyjaciół „Promyka”, który – koordynując pracę wychowawców, uczy dzieci fotografii… Czy to pogodna Aneta Kubik, poszerzająca swoje kwalifikacje o socjoterapię… Czy to Renata Ostrowska, rezolutna i skuteczna, dająca dzieciom czas na zastanowienie się…, albo Ewa Kędra – koordynator „Słonecznego Domu”, sprawiedliwa, dla dzieci jak matka… Jest i Ula Jarosz, spontaniczna, wesoła, organizująca dzieciom sport i odpoczynek, zabierająca do kościoła na modlitwę…. Jest i Katarzyna Gomółka, która zawsze znajdzie czas dla dzieci, coś upichci z nimi, porozmawia… Są też cztery inne, z którymi uczymy się, jak w placówce chronić dzieci przed przemocą (korzystamy ze szkoleń platformy edukacyjnej fundacji „Dajemy Dzieciom Siłę”): niezastąpiona terapeutka – innowacyjna Katarzyna Nawrocka, wzięty pedagog Dorota Widz, mająca dobry kontakt z dziećmi…, wychowawczynie – energiczna, oddana dzieciom Patrycja Momot oraz ciepła i ambitna, studiująca psychologię, Grażyna Adamczyk… – wymienia pani Dyrektor.

Te dzieci więcej przeszły niż niejeden dorosły

Wśród darczyńców, jest sporo osób prywatnych, które co miesiąc przesyłają dzieciom paczki (co dzieci sobie życzą). Raz dzwonią do dzieci, a innym razem do dyrektorki z informacją, że to i to dziecko ma problem, który – z pomocą dorosłych, da się rozwiązać.

Dzieci do starego domu nie wrócą, bo nie chcą, ale nadal mają nadzieję i gotowość do zmiany środowiska. – Pani Dyrektor, a co z moją rodziną – przychodzą i pytają. Dwojgu się udało, zostały adoptowane. Kolejne, być może niebawem, ale są też i takie, które mówią wprost: „Jak mam pójść do domu, gdzie ktoś będzie na mnie krzyczał, to nie pójdę wcale”.

– Tutaj nikt nie krzyczy, tu się z dziećmi rozmawia. Dzieci nie są szantażowane, zastraszane, dzieci nam ufają, są bezpieczne. One więcej przeszły niż niejeden dorosły. Dzieciaki są zdolne i wyjdą na ludzi, ale muszą odzyskać spokój i wiarę w siebie. I odzyskują – informuje Pecka. – A kiedy my nie możemy dotrzeć do dziecka, wkracza Marta Momot – Kurator Sądowy, która u dzieci ma wysokie notowania. Dzieci darzą ją zaufaniem. Mamy też kontakt z Prezesem Sądu – Romanem Kałużą. To człowiek czuły na ludzką krzywdę, który staje w obronie dzieci – dopowiada Dyrektorka.

Alina Boś; foto: archiwum „Promyka” i „Słonecznego Domu”