Uczniowie I LO we Włoszech

Wszystko co dobre, kiedyś się kończy, a to znaczy, że niczym Odyseusz do swej Itaki, my wróciliśmy z malowniczej Italii do codziennych obowiązków szkolnych. Przez tydzień ,,urlopu”, czyli od 22 października począwszy odpoczęliśmy mentalnie i nabraliśmy sił do dalszej pracy. Zanim jednak zasiądziemy do nauki, wróćmy do wspomnień i przeżyjmy ten czas jeszcze raz.

Dzień 1 i 2. ,,No to jedziemy! 15 godzin – co to jest…”.

Wyruszyliśmy w podróż w niedzielę o godzinie 22.00 i o 9.00 następnego dnia rozpoczęliśmy zwiedzanie Wiednia z panią przewodnik Barbarą. Przeszliśmy przez starówkę, podziwialiśmy najważniejsze zabytki, w tym Katedrę św. Szczepana. Ogromne wrażenie zrobił na nas różany ogród. Potem przyjechaliśmy do hotelu w okolice Wenecji, w którym spędziliśmy dwie noce.

Dzień 3. ,,A jednak padało”.

Tego dnia, po pożywnym śniadaniu wyruszyliśmy do Wenecji. Popłynęliśmy Barakudą pod Plac Św. Marka, gdzie spotkaliśmy się z panią przewodnik Małgorzatą, która oprowadziła nas po całym mieście. Dostaliśmy czas wolny na pizzę, lody, cornetto i wszystko, co mogliśmy sobie na tamten moment wymyślić, ale… droga powrotna okazała się być wyzwaniem ze względu na nagłe załamanie pogody. Byliśmy w szoku patrząc, jak Plac św. Marka zalewa woda. Jak dobrze, że byli z nami panowie Józef Wieleba i Włodzimierz Orzeł, którzy niczym Św. Krzysztof przenieśli nas przez wielkie rozlewiska. Do autokaru znowu dotarliśmy drogą morską, nasz statek Barakuda okazał się niezawodny ponownie. Wróciliśmy na chwilę do hotelu, aby zmienić przemoczone ubrania i wybraliśmy się do Padwy na zwiedzanie miasta z kolejną monumentalną perełką tego dnia – Bazyliką Św. Antoniego.

Dzień 4. „Oni też mają remont szkoły”.

Rankiem, wypoczęci oraz posileni, wyruszyliśmy autokarem do Bolonii, stolicy regionu Emilia – Romania, a tam czekali na nas uczniowie Liceum Laura Bassi z ich nauczycielem języka francuskiego i angielskiego, panem Giorgio, prywatnie dobrym znajomym pana Grzegorza Mazura. Dowiedzieliśmy się, że Laura Bassi – patronka szkoły, była ambitną, włoską uczoną, żyjącą w XVIII wieku. W jednej osobie krył się fizyk, filozof i anatom, pierwsza w historii Europy kobieta, zatrudniona jako profesor biologii i fizyki na wyższej uczelni. Zaprzyjaźniona szkoła znajduje się blisko centrum miasta, w dawnym klasztorze i jest jednym z najlepszych liceów w regionie. Mieliśmy okazję sprawdzić swój język włoski. Dowiedzieliśmy się, jak wygląda ich system nauczania, budynek szkolny, sale lekcyjne, biblioteka. Był czas na nawiązanie nowych znajomości. Nie zobaczyliśmy całego budynku, ponieważ w części są prowadzone prace remontowe. Teraz wiemy, że nasi rówieśnicy z Italii mają więcej wakacji i ich dni szkolne są intensywniejsze. Pan Giorgio pokazał nam centrum Bolonii. Miasto zwiedziliśmy z przewodniczką, panią Edytą. Zobaczyliśmy najstarszą europejską uczelnię – Uniwersytet Boloński, założony w 1088 roku ze sławną salą do anatomii. Degustowaliśmy tamtejsze kulinarne specjały, w tym lasagne bolognese.

Dzień 5. ,,Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu”. „Na 7 wzgórzach piętrzy się Rzym”.

Tego dnia, pani przewodnik Iwona opowiedziała nam o powstaniu Rzymu (753r. p.n.e), roli Amfiteatru Colosseum, Forum Romanum, Panteonu – pozostałościach po starożytnych świątyniach. Spacerem udaliśmy się w stronę Watykanu, gdzie byliśmy świadkami zmiany warty. Teraz wiemy, że wejścia do domu Papieskiego pilnuje Gwardia Szwajcarska w strojach zaprojektowanych przez samego zacnego Michała Anioła. Tego dnia, zrobiliśmy 14 km na piechotę ulicami i uliczkami Wiecznego Miasta. Do hotelu wróciliśmy już pociągiem „TreniItalia” i wieczorową porą przy zachodzie słońca udaliśmy się nad morze z czarnym wulkanicznym piaskiem. Z okien naszych pokoi widzieliśmy Morze Tyrreńskie, do którego mieliśmy jedynie 150 metrów.

Dzień 6. „Ritorno a casa”

Ten dzień był jednym z naszych dni powrotnych do domu. Od rana przemierzaliśmy Włochy autokarem przez regiony Lacjum, Toskanii. Na naszej mapie wędrówki były także: Emilia-Romania, Wenecja Euganejska, Friuli Wenecja Julijska. Na kolację dotarliśmy do hotelu w malowniczym alpejskim miasteczku Tarvisio, przy granicy z Austrią. W nim odpoczęliśmy po pierwszym etapie podróży do Polski.

Dzień 7. ,,Zatrzymamy się przy waszej ulubionej jadłodajni”

Siódmego dnia wyruszyliśmy w drogę powrotną. Pan Józef opowiedział nam o bitwie pod Austerlitz, która miała miejsce w 1805 roku. Teraz wiemy, że była to bitwa między armią rosyjsko-austriacką a wojskami Napoleona, który – mimo znacznie mniej licznej armii, doprowadził ją do zwycięstwa.

Nadszedł czas na oficjalne pożegnanie Italii i podziękowanie uczestnikom.

Nasze podziękowania zaczniemy od wyrazów uznania dla pana Grzegorza Mazura – to właśnie dzięki niemu mieliśmy szansę i okazję zwiedzić tak piękny kraj. Wiemy, że Bel Paese to Italia, a Italia to Bel Paese, a Bel Paese to piękny kraj… Każdego dnia, okazywał pan wielką cierpliwość, nawet gdy ktoś się spóźnił, czegoś zapomniał lub po prostu zrobił coś nie tak. Okazał pan ogromne zainteresowanie naszymi drobnymi i większymi problemami. Jesteśmy pod wrażeniem pana talentu organizatorskiego i umiejętności panowania nad grupą. Dbał pan o realizację planu wycieczki i o nas – jej uczestników, za co ogromnie dziękujemy!!

Dziękujemy także panu Józefowi Wielebie, który przez wodę przenosił każdego potrzebującego, nawet innej narodowości. Nie każdy bohater nosi pelerynę a pan na nią zdecydowanie zasłużył. Nigdy nie opuszczał pana dobry humor. Wielki szacunek!

Dziękujemy także pozostałym opiekunom wycieczki.

Pani Małgorzacie Michalczyk za pozytywne nastawienie, dobre słowo, szczery uśmiech, który zapowiadał kolejny cudowny dzień. Mogliśmy się od pani nauczyć tego, jak szczegóły sytuacji mogą stworzyć wartościowy i ciekawy dla oka obraz zdarzeń.

Pani Annie Wydra za każde dobre słowo, umilanie czasu rozmową i zainteresowanie. Przyjemna konwersacja to coś, co zawsze jest w cenie, a rozmowa z panią do takich należy.

Panu Włodzimierzowi Orłowi dziękujemy za to, że bacznie pilnował przejścia dla pieszych, gdy z niego korzystaliśmy i własnym ciałem chronił nas pan przed możliwym zagrożeniem.

Wszyscy Państwo zarażali nas pozytywną energią, uśmiechem, dobrym słowem i żartem.

Dziękujemy także pani Dyrektor Wiesławie Dyjach za umożliwienie wyjazdu.

Grazie tante!

Julia Jaworska 2a i Karolina Tylus 3e; foto: archiwum I LO