Wiersz Jana Skrzypy

Jan Skrzypa. „Listopadowe święta”

Wracam myślami do wyjść na cmentarz

Z rodziną, w listopadowe święta

Ten stary zwyczaj, znany od dziecka

Odwiedzać groby – dobrze pamiętam

Listopad skłania mnie do refleksji

Nad sensem życia się zastanawiam

Wspominam bliskich, którzy odeszli

Gdy na cmentarzu swe kroki stawiam

Chodząc, oglądam różne nagrobki

Czytam, jak wielu młodych odchodzi

Ich piękne twarze na fotografiach

Żal mi tych osób oraz ich rodzin 

Lubię odwiedzać znany mi cmentarz

Najbardziej wtedy, gdy nie ma ludzi

Wtedy mych myśli nikt nie rozprasza

Chodzę w zadumie, aż mi się znudzi

Temat dotyczy moich najbliższych

34 lat miał mój tata

Teść umarł w wieku 48

Obydwu krótko przeżyte lata

Nasi ojcowie nie mieli szczęścia

Obu im wojna zdrowie zabrała

Mój – mych urodzin się nie doczekał

Żony zmarł, kiedy 8 lat miała

Bardzo brakuje mi dziś tych osób

Nie czas umierać, gdy młode lata

Odejście bliskich trudno zapomnieć

I w myślach moich żona i tata

Martwi mnie również ten ogrom śmieci

Tony splecione drutem plastiku

Będzie zalegać przez tysiąclecie

Zabierać miejsce gdzieś na śmietniku

Bo co innego, gdy z żywym kwiatem

Ktoś – by je złożyć – tutaj przychodzi

Po pewnym czasie kwiat się rozłoży

I środowisku tym nie zaszkodzi

Nie ma takiego kraju, jak Polska

Gdzie się sprzedaje tak dużo zniczy

Produkcja, handel świec nagrobkowych

W każdym cmentarzu… nie da się zliczyć…

Cmentarze ciągle się rozrastają

Płyt nagrobkowych na nich przybywa

Na szczęście w modę wchodzi kremacja

Bardzo rozsądna alternatywa

Nie tylko moda, ale konieczność

W krajach zachodnich – tylko kremacja

W miastach terenów brak na cmentarze

Do tego zmusza dziś sytuacja

Puszek z prochami małych rozmiarów

Zmieści się kilka w jednej mogile

Nie tylko modne, ale wygodne

Po co zabierać miejsca aż tyle

Tak oto nasze życie się toczy

Norma jest, że wciąż ludzie odchodzą

Aby ustąpić miejsca na Ziemi

Tym, którzy właśnie po nas się rodzą.

Jan Skrzypa; Janów Lubelski, listopad 2022