Jestem w Gorajcu, chodzę po łące
Idąc wzdłuż rzeki – się zamyśliłem
Odtwarzam w głowie czasy z dzieciństwa
Ileż to razy tędy chodziłem
Dziś jestem stary, mam swoje lata
Lecz coś mnie ciągnie tu, coś mnie wzywa
Czuję się znowu jak mały chłopiec
Który na nowo ten świat odkrywa
Zamykam oczy i znowu widzę
W rzece płynącą leniwie wodę
Nad jej brzegami kępy wikliny
I raki w wodzie zobaczyć mogę
W płyciznach rzeki widzę cierniki
Które z innymi dziećmi chwytałem
Te małe rybki z kolcami w grzbiecie
Łapiąc je w ręce – zabawę miałem
Widzę też ważki w różnych kolorach
Które tej rzece barwy dawały
Żółte, różowe, czarne, niebieskie
Siedziały w trzcinach albo fruwały
Widzę pijawki w stojącej wodzie
Ciemnobrązowe, w pobliskim rowie
Trwają cierpliwie, aby się przyssać
W oczekiwaniu na nogi krowie
Widzę, jak żaby z brzegu do rzeki
Skaczą – spłoszyły je moje kroki
Znikają nagle pod lustrem wody
Nurkując sprytnie w jej nurt głęboki
Widzę też w rzece moich kolegów
(Kąpią się nago bez skrępowania)
Słyszę ich śmiechy, odgłosy zabaw
W trawie na brzegu leżą ubrania
Jeśli ktoś pyta, jakie najlepsze
Momenty życia z dzieciństwa miałem
Właśnie kąpiele w rzece, w upały
Gdzie z kolegami swój czas spędzałem
Wspomnienia o wsi dają mi radość
Choć było, że się tej wsi wstydziłem
Teraz uważam to za swój atut
Przywilej, że się w niej urodziłem
Do pewnych rzeczy trzeba dorosnąć
By się z pisaniem o wsi ośmielić
Wieś – źródłem mojej wiedzy, skarbnicą
Którą się mogę z innymi dzielić
Wieś zapewniała kontakt z przyrodą
Karmienie zwierząt – miałem zajęcie
Ich doglądanie ubogacało
Moje codzienne życie dziecięce
Chociaż dziś mieszkam na stałe w mieście
Często przebywam w wsi nowoczesnej
Czuję się w tej dziedzinie ekspertem
Zarówno dawnej wsi i obecnej
Postęp techniczny jest wszechobecny
Dziś już się wiele zmieniło wszędzie
Miedzy wsią, miastem, małe różnice
Tych różnic z czasem coraz mniej będzie
Obecnie, rzeka Gorajec płytka
Wyprostowana przez meliorację
Choć nadal memu sercu jest bliska
Straciła dawny urok i grację.
Jan Skrzypa, ur. w 1947 roku